Tylko jedno słowo...
2025-11-29 21:08:00To miał być zwykły wieczór. Herbata, książka i cisza. Czas tylko dla mnie
– bez pośpiechu, bez zobowiązań, bez zbędnych myśli.
Zanurzona w powieści, ledwie zauważyłam subtelny dźwięk powiadomienia. Ekran telefonu rozświetlił się w półmroku pokoju. Sięgnęłam po urządzenie odruchowo, nie spodziewając się niczego szczególnego.
Nieznany numer.
Jedno zdanie.
– Nie mogę przestać o Tobie myśleć.
Serce zabiło mi szybciej.
Zamrugałam, próbując zrozumieć, na co patrzę.
To żart? Pomyłka? Ktoś wysłał wiadomość pod zły numer?
A może…
Zbyt wiele pytań, żadnej odpowiedzi.
Przesunęłam palcem po ekranie.
Nie było wcześniejszych wiadomości. Żadnego kontekstu.
Nieznajomy.
Ktoś, kto najwyraźniej o mnie myślał.
Nie powinnam była odpisywać.
Ale zrobiłam to.
– Kim jesteś?
Telefon długo milczał.
A potem przyszła odpowiedź.
– Czasem lepiej nie wiedzieć od razu.
Cisza w pokoju stała się nagle namacalna.
Przygryzłam wargę.
Tajemniczość, nonszalancja, pewność siebie.
Kim był ten człowiek?
Czy powinnam kontynuować rozmowę?
Czy chciałam ją kontynuować?
Tak.
– Więc skąd wiesz, że myślisz właśnie o mnie?
Odpowiedź przyszła natychmiast.
– Bo zapadłaś mi w pamięć tak głęboko, że nie potrafię Cię stamtąd wymazać.
Przeczytałam te słowa kilka razy.
Nieznajomy wiedział, jak trafić w punkt.
***
Gra słów
Nieznajomy pisał każdego dnia.
Zawsze niespodziewanie, zawsze o różnych porach.
Czasem jego wiadomości były krótkie.
– Zastanawiam się, jak wygląda Twój uśmiech, gdy czytasz coś, co Cię wciąga.
Innym razem dłuższe, pełne szczegółów.
– Śmiejesz się, gdy jesteś zdenerwowana.
– Przeciągasz dłonią po szyi, gdy się nad czymś zastanawiasz.
– Zawsze układasz książki według koloru, ale potem i tak szukasz ich godzinami.
– Przeciągasz dłonią po szyi, gdy się nad czymś zastanawiasz.
– Zawsze układasz książki według koloru, ale potem i tak szukasz ich godzinami.
Znał mnie.
Ale skąd?
Czy to ktoś, kogo mijałam na ulicy?
Ktoś, kto mnie obserwował z daleka?
A może… ktoś, kto już kiedyś był częścią mojego życia, ale zniknął i teraz powoli, ostrożnie, próbował wrócić?
Każdy dzień przynosił nowe wiadomości, nowe pytania.
Zamiast czuć niepokój, czułam… ekscytację.
Uzależniał mnie od siebie powoli, subtelnie, tak że nie zauważyłam, kiedy zaczęłam czekać na kolejne wiadomości.
***
Spotkanie
– Spotkajmy się.
Serce przyspieszyło.
Nieznajomy podał miejsce.
Mała kawiarnia, stolik przy oknie.
Mogłam nie pójść.
Mogłam usunąć wiadomości, zapomnieć, że to się wydarzyło.
Ale tego nie zrobiłam.
Weszłam do środka.
W pierwszej chwili nie zauważyłam go.
A potem...
Nasze spojrzenia się spotkały.
Siedział tam.
A gdy uniósł wzrok i spojrzał na mnie…
Wiedziałam.
Wiedziałam, że właśnie rozpoczynam coś, czego już nie będę chciała zakończyć.
Wyglądał… znajomo, a jednocześnie obco. Jak ktoś, kogo powinnam pamiętać, a jednak nie mogłam umiejscowić w żadnym wspomnieniu.
Miał spokojny wyraz twarzy, ale w jego oczach tliło się coś więcej.
Czekał.
Na mnie.
Zawahałam się.
Powinnam zawrócić? Odejść, zanim będzie za późno?
Nie zrobiłam tego.
Podeszłam bliżej.
— Więc to Ty? — zapytałam cicho.
Uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu.
— Myślałaś, że mnie nie ma?
Jego głos był głęboki, przyjemny, niosący obietnicę czegoś nieuchwytnego.
Usiadłam naprzeciwko niego, czując napięcie między nami, choć jeszcze się nie dotknęliśmy.
— Skąd mnie znasz? — spytałam, zaciskając dłonie na kubku kawy, którą zdążył dla mnie zamówić.
— A jeśli to Ty mnie znasz, ale nie pamiętasz?
Zamrugałam.
— Niemożliwe.
— Niemożliwe? — powtórzył z cichą nutą rozbawienia. — A jednak tu jesteś.
Jego spojrzenie było intensywne, jakby badał każdy najdrobniejszy szczegół mojej twarzy.
— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
— Bo odpowiedź mogłaby wszystko zmienić.
Jego słowa były jak delikatne pociągnięcia pędzla, subtelne i precyzyjne, zostawiające ślad w moich myślach.
— A jeśli chcę, żeby się zmieniło?
Uniósł brew.
— Jesteś gotowa?
Nie odpowiedziałam od razu.
Czy byłam gotowa?
Nieznajomy przyciągał mnie jak magnes.
Może powinnam czuć lęk.
A czułam jedynie niecierpliwość.
— Powiedz mi, kim jesteś.
Nachylił się bliżej.
Zapach jego perfum owionął mnie delikatnie – ciepły, drzewny, intrygujący.
— Pamiętasz kogoś, kto patrzył na Ciebie w ten sposób?
Jego spojrzenie było intensywne, hipnotyzujące.
Zadrżałam.
Miał rację.
To spojrzenie…
Nieznajome, a jednak znajome.
Tylko dlaczego nie potrafiłam umiejscowić go w mojej przeszłości?
***
Sekret
Spotykaliśmy się częściej.
W różnych miejscach.
W różnych momentach.
Nigdy nie powiedział mi wprost, kim był.
Ale jego gesty mówiły więcej niż słowa.
Jakby znał mnie od zawsze.
Jakby wiedział, jaką kawę piję, zanim jeszcze złożyłam zamówienie.
Jakby potrafił przewidzieć, co powiem, zanim to zrobiłam.
To było… piękne.
Niebezpiecznie piękne.
A ja nie potrafiłam przestać.
***
Bliskość
Wieczór był chłodny.
Siedzieliśmy na tarasie, patrząc na miasto skąpane w światłach.
Nie mówił nic.
Ja też nie.
Milczenie między nami było wygodne, pełne czegoś, czego nie umiałam nazwać.
A potem jego dłoń musnęła moją.
Drobny, niepozorny dotyk.
Ale wstrzymałam oddech.
Bo w tym geście było więcej niż w tysiącu słów.
Podniosłam wzrok.
Patrzył na mnie.
Nie musiał mówić, czego chciał.
Wiedziałam.
I ja też tego chciałam.
Jego palce delikatnie musnęły moją twarz, przesunęły się po linii szczęki.
Poczułam ciepło.
Bliskość.
Nieznajomy, który powoli przestawał być nieznajomym.
Nie cofnęłam się.
Nie odsunęłam.
A on nachylił się bliżej.
Zatrzymał się tuż przed moimi ustami, jakby dawał mi wybór.
Nie potrzebowałam więcej czasu.
Wystarczyło jedno drgnienie.
Jeden oddech.
A potem pocałował mnie.
Miękko, niespiesznie.
Jakby miał na to całą wieczność.
A ja…
Zrozumiałam, że właśnie zaczęłam nowy rozdział.
I nie chciałam go kończyć.
Pocałunek smakował ciepłem i tajemnicą.
Był spokojny, ale w jego dotyku czułam skrywaną intensywność, jakby wstrzymywał coś, co mogło całkowicie mnie pochłonąć.
Zatrzymał się na ułamek sekundy, jakby chciał mi dać czas na decyzję. Ale ja już podjęłam ją dawno temu.
Oddałam pocałunek.
Wsunęłam palce w jego włosy, a jego dłoń mocniej przyciągnęła mnie do siebie.
Nie było w tym pośpiechu, tylko głębokie, ciche zrozumienie.
Jego usta były ciepłe, miękkie, pewne.
Cały świat zwolnił.
Nie było już pytań.
Nie było wątpliwości.
Był tylko on.
***
Powoli
W kolejnych dniach wszystko nabrało nowego znaczenia.
Świat wydawał się bardziej wyraźny.
Smak kawy intensywniejszy.
Dotyk wiatru cieplejszy.
Każda wiadomość od niego powodowała, że serce biło mi szybciej.
Każde spotkanie pozostawiało niedosyt.
On nie naciskał.
Nie przyspieszał niczego.
Dawał mi przestrzeń.
A jednak czułam, że im bardziej się do niego zbliżam, tym bardziej on coś przede mną ukrywa.
Był momentami zamyślony.
Czasem zawieszał wzrok na mnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rezygnował.
— Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz? — zapytałam pewnego wieczoru.
Jego spojrzenie spoważniało.
— Bo tak jest.
— Więc powiedz mi prawdę.
Ujął moją dłoń.
— Nie chcę, żebyś mnie zapamiętała tylko przez to, co było kiedyś.
Serce zabiło mi mocniej.
— Kiedyś?
Nie odpowiedział od razu.
Spojrzał na mnie tak intensywnie, że aż zabrakło mi tchu.
— Boję się, że jeśli Ci powiem, zobaczysz we mnie kogoś innego.
Nie oderwałam wzroku.
— Już Cię widzę.
Wstrzymał oddech.
Potem westchnął i przesunął palcami po moim policzku.
— Spotkaliśmy się wcześniej — powiedział cicho.
— Gdzie?
— W miejscu, które dla Ciebie nic nie znaczy. Ale dla mnie… dla mnie byłaś wtedy wszystkim.
Zadrżałam.
— Dlaczego tego nie pamiętam?
— Bo mnie nie zauważyłaś.
Serce zatrzepotało mi w piersi.
— Kim dla Ciebie byłam?
Uśmiechnął się smutno.
— Kimś, kto raz spojrzał w moją stronę i sprawił, że już nigdy nie chciałem patrzeć na nikogo innego.
Zabrakło mi słów.
Zamrugałam, próbując poskładać jego wyznanie w całość.
— Powiesz mi więcej?
Pokręcił głową.
— Jeszcze nie.
— Dlaczego?
— Bo boję się, że jeśli się dowiesz, wszystko się zmieni.
Patrzyłam na niego, czując, jak moje własne pragnienia walczą z ciekawością.
Ale wtedy dotknął mojej dłoni, a ja zrozumiałam, że to, co było, nie jest tak ważne jak to, co dzieje się teraz.
Pochylił się i pocałował mnie znowu.
Tym razem nie było już w tym niepewności.
Była obietnica.
Cokolwiek ukrywał…
Cokolwiek wydarzyło się w przeszłości…
Nie zamierzałam pozwolić, by nas to zniszczyło.
Bo w końcu, czy przeszłość mogła mieć większą moc niż to, co czułam teraz?
Pocałunek był intensywniejszy niż poprzednie, pełen czegoś, czego nie potrafiłam jeszcze nazwać.
Nieznajomy trzymał mnie blisko, jakby bał się, że jeśli mnie puści, zniknę.
Ale to on był zagadką.
To on cały czas uciekał.
Wiedziałam, że ukrywa coś więcej, ale jeszcze nie chciał tego powiedzieć.
A ja, zamiast nalegać, pozwoliłam, by jego dotyk mówił za niego.
Bo w jego dotyku było wszystko.
***
Cienie przeszłości
Kolejne dni były inne.
Wciąż pisał do mnie.
Wciąż spotykaliśmy się w kawiarniach, na spacerach, w miejscach, które nagle nabierały nowego znaczenia.
Ale coś w nim się zmieniło.
Czasem, gdy myślał, że nie patrzę, jego twarz przybierała inny wyraz.
Jakby… żałował.
Ale czego?
— Kim dla Ciebie byłam? — zapytałam któregoś wieczoru, gdy szliśmy pustą ulicą.
Milczał przez dłuższą chwilę.
— Nie wiem, czy chcesz to wiedzieć.
— A może boję się, że kiedy się dowiem, wszystko się skończy?
Zatrzymał się.
Spojrzał mi prosto w oczy.
— A co, jeśli wszystko się dopiero zaczyna?
Nie miałam na to odpowiedzi.
A on znowu pocałował mnie tak, jakby chciał zatrzymać tę chwilę na zawsze.
***
Tajemnica
Tydzień później znalazłam coś, co zmieniło wszystko.
To był zwykły wieczór.
Nie miałam się z nim spotkać – miał być zajęty, chociaż nie powiedział czym.
Postanowiłam pospacerować sama.
Przechodziłam obok kawiarni, w której spotkaliśmy się po raz pierwszy.
W środku siedział on.
Nie sam.
Kobieta naprzeciwko niego patrzyła na niego z niepokojem.
Była piękna.
A on… wyglądał, jakby nosił na barkach cały świat.
Nie podeszłam.
Po prostu patrzyłam.
A potem zobaczyłam, jak kobieta kładzie dłoń na jego ręce.
A on… nie cofnął się.
Nie wiedziałam, co bardziej mnie bolało – to, że jej dotyk nie był mu obojętny, czy to, że coś przede mną ukrywał.
***
Konfrontacja
Czekałam na niego.
Przyszedł późnym wieczorem, jakby nic się nie stało.
Jakby wszystko było takie samo.
Ale ja już nie byłam taka sama.
— Kim była ta kobieta? — zapytałam, zanim zdążył mnie pocałować.
Zamrugał.
— Widziałaś nas.
To nie było pytanie.
Nie zaprzeczył.
— Powiedz mi prawdę — powiedziałam cicho.
Westchnął i przeczesał dłonią włosy.
— Nie powinnaś jej widzieć.
— Ale widziałam.
Cisza była gęsta, lepka, nieprzyjemna.
W końcu podniósł wzrok.
— To ktoś, kto był częścią mojej przeszłości.
— A ja? Kim jestem dla Ciebie teraz?
Przyciągnął mnie do siebie.
— Jesteś moim teraz.
Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć.
— A co, jeśli przeszłość wróci?
— Wróciła — powiedział cicho. — Ale ja nie pozwolę jej odebrać mi tego, co jest teraz.
Jego palce przesunęły się po mojej twarzy.
— Proszę, zaufaj mi.
Czy mogłam?
Czy powinnam?
Nie miałam odpowiedzi.
Ale gdy znowu mnie pocałował, zapomniałam o wszystkim.
O przeszłości.
O lękach.
Był tylko on.
I chwila, która zdawała się nie mieć końca.
Jego pocałunek miał w sobie obietnicę.
Obietnicę, że wszystko, co było, nie ma już znaczenia.
Że jestem dla niego wszystkim.
Ale czy mogłam w to wierzyć?
Jego przeszłość stała się cieniem, który teraz krążył wokół nas, a ja nie potrafiłam tego zignorować.
Po tamtym wieczorze nic już nie było takie samo.
Czułam jego dotyk na skórze, ale w mojej głowie wciąż rozbrzmiewało pytanie: kim była ta kobieta?
I dlaczego miałam wrażenie, że to nie tylko przeszłość?
***
Niepokój
Następnego dnia on milczał.
Nie było porannych wiadomości, które stały się naszym rytuałem.
Nie było „tęsknię” wysłanego tuż przed snem.
Nie było jego.
A ja nie umiałam skupić się na niczym innym.
W końcu to ja pierwsza napisałam.
– Spotkajmy się dziś wieczorem.
Długo nie odpisywał.
A potem przyszła wiadomość, która sprawiła, że serce mi przyspieszyło.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł.
Zamrugałam, czując, jak całe moje ciało przeszywa lodowaty chłód.
– Dlaczego?
Minuty mijały, a odpowiedzi nie było.
Nie byłam w stanie czekać.
Sięgnęłam po płaszcz i wyszłam.
***
Sekret
Wiedziałam, gdzie go znaleźć.
Nasza kawiarnia.
Wiedziałam, że tam będzie.
Nie myliłam się.
Siedział przy tym samym stoliku, co zawsze.
Ale nie był sam.
Ona znowu tam była.
Tym razem jej dłoń spoczywała na jego przedramieniu, a on wyglądał na spiętego.
Nie zastanawiałam się.
Podeszłam.
Jego spojrzenie od razu mnie odnalazło.
Było pełne emocji, których nie umiałam odczytać.
Zatrzymałam się tuż obok.
— Możesz mi powiedzieć teraz?
Kobieta spojrzała na mnie uważnie.
Była piękna. Elegancka.
Czułam się przy niej jak ktoś, kto nie zna wszystkich zasad gry, ale został w nią wciągnięty.
Wstała pierwsza.
— To na mnie powinnaś spojrzeć, jeśli chcesz odpowiedzi.
Wstrzymałam oddech.
— Więc powiedz mi.
Przygryzła wargę.
— Może lepiej porozmawiacie o tym na osobności.
Odeszła.
A on… nie zatrzymał jej.
To bolało.
Spojrzałam na niego, czekając.
— Powiesz mi?
— To nie tak, jak myślisz.
Zaśmiałam się cicho, gorzko.
— Zawsze tak mówisz. Ale nigdy nie wyjaśniasz.
— Bo to skomplikowane.
— Może. Ale to nie znaczy, że nie chcę znać prawdy.
Westchnął, przecierając twarz dłonią.
— To moja była narzeczona.
Serce na chwilę mi się zatrzymało.
— Była…?
— Tak. Ale nie dla niej zerwałem zaręczyny.
Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć.
— To dlaczego?
Jego dłoń odnalazła moją.
— Bo wtedy jeszcze nie znałem Ciebie.
***
Prawda
Siedzieliśmy długo, a on w końcu powiedział mi wszystko.
Jak tamten związek był wygodny, ale niepełny.
Jak trwał w nim, bo tak było łatwiej.
Jak nagle, pewnego dnia, zobaczył mnie – jeszcze zanim wysłał ten pierwszy SMS.
I jak wtedy zrozumiał, że to, co miał, nie było tym, czego naprawdę pragnął.
Patrzyłam na niego, czując, że moje serce bije zbyt szybko.
— Więc kiedy do mnie napisałeś, byłeś już po rozstaniu?
— Tak. Ale ona nie potrafiła tego zaakceptować.
To miało sens.
To, jak patrzyła na niego.
To, jak kładła dłoń na jego ręce, jakby jeszcze mogła coś zmienić.
— Czy coś do niej czujesz? — zapytałam cicho.
Nie odpowiedział od razu.
— Czuję wdzięczność za to, co było. Ale nie chcę wracać.
Czekałam.
A potem dodał:
— Bo teraz chcę Ciebie.
Zadrżałam, kiedy znowu mnie pocałował.
Niepewność wciąż gdzieś we mnie tkwiła, ale kiedy jego usta odnalazły moje, wszystko inne przestało mieć znaczenie.
Bo jego pocałunek nie był obietnicą.
Był wyborem.
Mnie.
I to wystarczyło.
Koniec… a może początek?
:Sekrety krótkich historii